Ostatnio pojawił się niesamowity news-plotka o nowej grze Valve umieszczonej w kosmosie. Dobrze już nam znany projekt zwany do tej pory „SoB’em” wyewoluował. Ni z gruchy ni z pietruchy, jak to się mówi 😉
Teraz to już wielki otwarty świat, gracz jako kosmiczny najemnik latający swoim super statkiem, a na imię jej „Stars of Barathrum”. Pisały o tym wszystkie serwisy poświęcone grom Valve, pisał też PC Gamer, Kotaku i inni. Pisało też ValveTime.net, ale potem szybko i po cichu usunęli artykuł. Najbardziej niesamowite w tym wszystkim było to, że informacja nie miała żadnego wiarygodnego źródła. Ot jeden z użytkowników forum Facepunch postanowił się zabawić i wystrzelił z oryginalną nazwą i krótkim opisem jak gra może wyglądać, powołując się na anonimowe, wewnętrzne źródło w Valve. Klasyczny manewr na wujka, który pracuje w firmie X.
Żeby było różowiej wkleił do tematu kilka prawdziwych concept-artów Valve, które jakiś czas temu przedostały się do sieci. I tyle. Ubrał w formę coś co już w Internecie leżało odłogiem kilka ładnych miesięcy. To zupełnie jak z tymi pieniędzmi, które leżą na ulicy tylko wystarczy je podnieść. No jak można było w to nie uwierzyć? W końcu wszyscy kochają plotki, a szczególnie plotki dotyczące gier Valve.
Nie ma co, czapki z głów. Facet trafił w dobre miejsce i dobry czas. Teraz właśnie nadchodzi okres, w którym Valve powinno ogłosić swój kolejny projekt gry. W końcu wszystko co było do wydania wydali. Została im tylko Dota 2, a to i tak tylko formalność, bo gra działa już praktycznie normalnie. Coś nowego na nas czeka, być może będzie to nawet nowe IP – kosmiczna gra o skrócie ‚sob’, ale nie dowiemy się tego z postu jakiejś osoby na Facepunchu 😛
Łatwość z jaką wszyscy łyknęli tą plotkę jest zadziwiająca i poddaje w wątpliwość wiarygodność growych mediów. To też nie jest tak, że wszyscy pisali jakby to była prawda. Pisano, że nie ma pewności, że to plotki itd, tylko, że po co o tym w ogóle pisać? Kolejne nieprawdziwe informacje, które tylko zagęszczają opary kurkowego absurdu.
Oryginalny temat, który to wszystko zaczął już został zedytowany przez autora, który teraz nabija się ze wszystkich, których nabrał. Ta cała historia byłaby super tematem dla jakiegoś socjologa.
Cuda na kiju. Ja tam czekam, aż przemówią usta samego Valve.
Albo mój dziadek, który pracuje w Valve się wreszcie do mnie odezwie.
Dodaj komentarz