Czytałem sobie ostatnio wypowiedzi Yanisa Varoufakisa zamieszczone w najnowszym artykule na Gamasutrze. Mówi on tam o procesie zatrudniania i zwalniania ludzi w Valve. To słynne bezszefowe prowadzenie firmy, równość pracowników i łatwość w zmianie projektów nad którymi się pracuje, itp, itd. No wiecie, nie raz już o tym różne serwisy pisały. Był też ten poradnik dla nowych pracowników w Valve.
Tak czytam i muszę przyznać, że trochę mnie to przeraża, ale tylko trochę. Wiadomo, że w Valve nie ma jednego i najważniejszego bossa (tzn, jest ale się nie przyznaje), który rządzi i dzieli, i ogólnie panuje tam jeden wielki kołchoz… tzn, wspólnota uzdolnionych ludzi (cholerni hipisi!). Jest super fajnie i w ogóle, ale mimo to ludzie i tak są zwalniani. To też się ostatnio stało i trochę zarysowało ten idylliczny obraz Valve.
Niektórzy powiedzą, no tak to normalne, przecież Valve to nie fundacja charytatywna. No tak, ale Valve jest nietypowe i bardzo nietypowo zatrudnia ludzi. Zatrudnia ich pojedynczo i tylko tych najlepszych, więc jak to jest, że potem nagle są zwalniani. Czyżby okazali się za słabi? Nie podołali kolejnym testom „zakonu”?