Jest taka jedna osoba, której zawsze mi było żal w Half-Life. Nie znam jej imienia i nazwiska, ale była to bardzo ważna persona, którą na pewno każdy pamięta.
Gdy skończyliśmy swoją długaśną podróż wagonikiem i wreszcie dotarliśmy do upragnionego Sektora C, to on otwierał nam drzwi wagonika. Przypomniał, że jesteśmy spóźnieni, a potem wpuścił do sektora C. Klon Barneya numer 1. Zakładając, że prawdziwy Barney to ten którego mijamy na samym początku i który dobija się do drzwi ochrony, ten jest jego pierwszym klonem, którego spotykamy bezpośrednio. Ci łażący w oddali mogą być atrapami 😮
Strażnik przed wejściem do sektora C, jest pierwszą osobą, z którą możemy pogadać. To ten ludzki element, w ogromnych i przytłaczających korytarzach Black Mesy. Zawsze się zastanawiałem jak długo trwa zmiana tego gościa, bo zawsze gdy grałem w HL, to on tam był, ten sam 😉 Czy było to rano, w południe czy późnym wieczorem on tam zawsze stał i czekał aż przyjadę, nawet zapraszał na piwo. Równy gość.
Ciekawe jak mu mijał dzień pracy. Chodzi mi o to, że biedak nie miał nawet krzesła, żeby sobie usiąść, a gdzie jakaś szafka, czy stolik, telefon, lampa, nawet laptopa do stawiania pasjansa i przeglądania Joemonstera. No chyba, że w interfejsie obok drzwi. Całą ta bujdę o równym traktowaniu pracowników w Black Mesa można sobie między bajki włożyć. Wyraźnie widać, że ta posada przydzielana była za karę. Jeśli ktoś podpadł Breenowi, albo innemu „kierownikowi”, to lądował na jednej z takich posad jak ta. Żeby mu się zbytnio nie nudziło, między otwieraniem drzwi od sektora C, a wagonikiem, mógł sobie pobiegać po metalowej kładce, dla sportu.
Tak poza tym to metalowa kładka zawieszona nad ciemną przepaścią bez dna, też nie wydaje mi się zbyt bezpieczna. Wspominanie zasad BHP, chyba nie ma sensu, a co na to Sanepid? Pośliźniesz się na świeżo wymytej podłodze i wylatujesz za zbyt niską barierkę. W dodatku wszędzie jest ciemno. Taka praca przy małej dawce słonecznego światła może być bardzo depresyjna, stresująca, doprowadzając nawet do załamania psychicznego i prób samobójstwa.
Zawsze było mi szkoda zostawiać go (nazwijmy go umownie Stefanem) za tymi ciężkimi metalowymi drzwiami. Gdy ja już byłem w cieplutkim sektorze C, on stał na zewnątrz. Mimo, że temperatura w całym kompleksie jest podobno utrzymywana na odpowiednim poziomie, to wydaje mi się, że tunele kolejki są raczej dosyć chłodne i wietrzne.
A jak sobie poradził w obliczu wywołanej katastrofy?
No cóż, nie spotkało go nic dobrego Gdy po wybuchu zaglądamy na jego stanowisko, widzimy tylko jego ciało. Ale może to nie on, może on uciekł, a to trup innego strażnika? Niestety nie zdążyłem przepytać wiszącego na linie doktora, bo spadł, jak tylko chciałem się zbliżyć.
A może wszedł do sektora C i pomagał w ucieczce naukowcom, może pobiegł do sektora B? Może to któryś z tych żywych ochroniarzy, których potem w grze spotykamy. Mógł też uciec kolejką metra ochraniając personel naukowy podczas ewakuacji. Czy wydostał się na powierzchnię czy został w podziemiach Black Mesy i do dzisiaj szuka wyjścia? Czy przeżył na powierzchni?
Prawdopodobnie jednak zginął na swoim posterunku. Stefan – z jego nudną praca, za minimalną stawkę skończył śmiercią na służbie, gdzieś na zimnej podłodze tajnego, podziemnego kompleksu. Nikt tu po niego nie wróci. Pochylmy się tym razem nad tragedią pojedynczego człowieka…
Ale masz odpały 😀 Niezły wpis!
biedny Stefan
Chlip, Chlip 😦
Nigdy wcześniej tak na to nie patrzyłem… Biedny Stefan 😦
Ja bym skomentował to tak:
I ja tam byłem miód i mleko piłem 😛
Nie wiem co bierzesz ale zamawiam 2kg!
Wywar z węża xD
Na Wawel go! I krzyż mu postawić! 🙂
Chłopie jakie ty masz fazy… ale faktycznie. Nigdy o tym nie myślałem ale przecież Stefan miał miał przekichane. Ale miał jeden dar od Boga o którym zapomniałeś. Znał mowę komputerów.
Napisz do teamu black mesy source, niech dadzą mu playstation.
Btw. ten filmik był w podobnych, gdy dodawałem śniadanie z freemanem do ulubionych
Haha, to idealnie pasuje do tego wpisu 😀
@Ozi
Pewnie byles 999999999999 osobą, którą miał wpuścić do kompleksu.
W tym momencie stefan zdal sobie sprawę że pracuje na marne i jego życie nie ma sensu. Taka jest prawda.
Zwierku… Słonko za mocno przygrzało?
Ech… Żal stefana… ;|
Nigdy nie myślałem w ten sposób… n/c
Teraz czas na opowieść o lamarze (dobrze to napisałem?). Czy skacze sobie po bezdrożach pustyni. Czy myśli o zwieraczach! (bez urazy). Idę zamówić mu krzyż.
@Gosć?
Lammar jest kobietą. Dziękuje za uwage.
A właśnie, może byś tak zwieraczu zrobił moda że teczki w TF2 to krzyże D: ?
Wystarczy podmienić model i czemu nie ^^
I dźwięki podczas przejęcia flagi: „oddajcie krzyża miastu”, a przy równym wyniku, była by nagła śmierć i walka na melee, wiadomo czym.
Pomysł dobry ;D
Cholera, wszystkie codzienne problemy nagle przestają się liczyć.
jak zaczołem czytać to myślałem że zwieraczowi odbiło ale też się zaczołem zastanawiać co z nim ja ich nazywam numerami w tym wypadku
barney numer 0700
Ale pomysl, byloby dziwnie, gdybys go zobaczyl siedzacego za biurkiem, na tym metalowym „podescie”, czytajacego bloga i patrzacego ze strachem, ze w kazdej chwili moze spasc. ;p