Dzisiaj będą obrazki, bo wszyscy lubimy obrazki.
Krótka wycieczka w czasie, podczas której przypomnimy sobie jak ewoluowały postacie w pierwszym Half-Life. Chodzi mi o te bardziej ludzkie kreatury, w białych kitlach i w kamizelkach z napisem Security. Wtedy gdy były jeszcze stadem klonów bez większej osobowości. Jednak mimo wszystko darzyło się je sympatią. Może dlatego, że czasem się przydawali, a może przez ich śmieszne rozmowy. Pamiętam, że zawsze lubiłem słuchać ich przypadkowych konwersacji. I zawsze starałem się utrzymać przy życiu jak największa ich ilość. Pamiętam, że próbowałem też uzbierać jak największą drużynę, z jak największego obszaru gry.
Na początku wszystko było brzydkie, kanciaste, pozbawione detali. To co najbardziej przerażało to wykręcone w nienaturalnym grymasie twarze i przenikające spojrzenie oczu pełnych obłędu.
Później już było coraz lepiej, aczkolwiek przypominało trochę postacie z komiksów dla dzieci 🙂
Mimo wielu metamorfoz, nie grzeszyli urodą: